Katarzyna KORZENIEWSKA, Chłodnik 1. Jednak w Wilnie, a nie w Mińsku. O pochówku Konstantego Kalinowskiego
- Szczegóły
- Kategoria: Felietony
- Utworzono: Wtorek, 08 październik 2019 18:06
Chłodnik litewski 1. O Litwie – bez podgrzewania emocji
Wszyscy wiemy, jak wiele łączy Litwinów i Polaków: katolicyzm, stworzenie pierwowzoru Unii Europejskiej (w postaci lubelskiej), niezasłużona reputacja rusofobów i przyzwyczajenie do chłopskiej, ciężkostrawnej kuchni. Rzadko kto pamięta, że łączy nas także zamiłowanie do pogrzebów i przywiązanie do kultu zmarłych. I w Polsce, i na Litwie w ostatnich latach trochę było takich uroczystości. Chyba też nie przypadkiem podczas pierwszej swej zagranicznej wizyty w Warszawie w lipcu tego roku prezydent Gitanas Nausėda zaprosił Andrzeja Dudę na… pogrzeb.
Teraz już znamy jego datę: 22 listopada na cmentarzu na Rossie uroczyście zostaną pochowani uczestnicy powstania styczniowego, których szczątki znaleziono pod koniec 2017 r. pod Górą Giedymina w Wilnie. Wśród dwudziestu pochowanych w zbiorowym grobie znaleziono ciała przywódców powstania: Zygmunta Sierakowskiego i Konstantego Kalinowskiego.
Sierakowskiego rozpoznano po obrączce ślubnej. Jakim cudem pozostała ona na palcu martwego skazańca, pozostaje zagadką, której rozwiązania szukać mogą znawcy Rosji i historycy mentalności, bo własne czy zapośredniczone doświadczenie sowieckie nie jest tu pomocne: trudno bowiem sobie wyobrazić, by w tak „humanitarny” sposób schwytanych i skazanych na śmierć swoich wrogów traktowała jakakolwiek policja sowiecka.
To nie koniec dziwów: jak dotychczas – żadnych przepychanek polsko-litewskich, cisza nad trumną. Nikt jeszcze nie zakrzyknął, ze Sierakowski powinien spocząć w Polsce, nikt nie zażądał, żeby Dudy nie zapraszać... Przez najbliższe półtora miesiąca wszystko jeszcze może się zdarzyć, ale na razie wygląda na to, że polscy politycy i dyplomaci uznali, iż ich litewscy odpowiednicy są w stanie urządzić… godny pogrzeb.
Co więcej – strona polska została zaproszona do roli współorganizatora. Na uroczystość zaproszeni są przedstawiciele wszystkich współczesnych państw, których narody mogłyby się chcieć do powstania przyznać: Białorusini, Łotysze, Polacy, Ukraińcy. Napisy na grobach będą po polsku, litewsku i białorusku. Jeden ze straconych powstańców był wyznania luterańskiego, więc w uroczystości, z osobną modlitwą, weźmie udział biskup tego Kościoła – ks. Mindaugas Sabutis. Wydaje się, że jeżeli cokolwiek, to tylko pogoda (na Litwie zwykle paskudna o tej porze) może popsuć plany tak pięknego pogrzebu.
Może jeszcze polityka: stosunki litewsko-białoruskie. 24 września grupa białoruskich intelektualistów (wszystkie podpisy – tutaj https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSe0vwDAY0N4IxfcX-YBoB4yj2R2XUmCkxC0wXD2lXBLmn3kdA/viewform) zwróciła się do władz litewskich o przekazanie ciała Konstantego Kalinowskiego, by mógł on być pochowany na Białorusi. Kanclerz Sejmu RL potwierdził, że jest taka inicjatywa, wspierana także ze strony Kościoła katolickiego na Białorusi, ale oficjalnie MSZ czy jakikolwiek inny reprezentant państwa białoruskiego w tej sprawie do Litwy nie wystąpił. Jak się wyraził kanclerz: „W przyszłości wszystko jest możliwe, na razie jednak Konstanty Kalinowski spocznie wraz z pozostałymi powstańcami w Wilnie na Rossie”.
Do przekazania szczątków bohatera zatem nie dojdzie, mimo że na Litwie zapanowała zaskakująca zgodność co do tego, że ostatecznie powinien jednak spocząć na Białorusi. Ani z ław sejmowych, ani w wypowiedziach prasowych nie padło zdanie, że prośbę Białorusinów należy zasadniczo odrzucić. Dało się raczej usłyszeć sugestie, że oczywiście należałoby pochować go na Białorusi, ale… nie ma jak.
Próbując dociec źródeł tej niezwykłej zgodliwości Litwinów, którzy niechętnie dzielą się swoją historią z kimkolwiek, a już na pewno nie z Białorusinami, dopytuję profesora Uniwersytetu Wileńskiego i dyplomatę – Vytautasa Ališauskasa, a ten odpowiada: „Nie jest dobrze, żebyśmy tu w Wilnie mieli grób białoruskiego bohatera, nie dlatego, że nie jest to godne miejsce, ale ze względu na rolę Konstantego Kalinowskiego w historii Białorusi. Ten powstańczy przywódca to wybitna postać rodzącej się, nowoczesnej Białorusi, nie warto ryzykować uwikłania Kalinowskiego w narrację o <prastarym białoruskim Wilnie>, powtarzaną przez część białoruskich działaczy”. Jeżeli profesor trafnie ujął istotę sprawy, to spór jest, ale nie o przynależność narodową Konstantego Kalinowskiego, tylko Giedymina i Witolda. Ališauskas rzecz doprecyzowuje właśnie na przykładzie tych władców: „Kalinowski jest autentycznie białoruskim bohaterem, a jego postać i znaczenie pokazuje, że Białorusinów stać na własną, nowoczesną tożsamość i narodową narrację historyczną, bez robienia Białorusinów z wielkich książąt litewskich”.
Na co stać, a na co nie stać Białorusinów, na Litwie od dawna wiadomo. Tak w każdym razie wynikałoby z dość lekceważącej reakcji litewskiego ministra spraw zagranicznych Linasa Linkevičiusa na skierowany do nowo wybranego prezydenta Litwy w lipcu tego roku list białoruskich opozycjonistów z apelem o nieuleganie iluzjom na temat Łukaszenki. Wieloletni wnikliwy obserwator litewskiego życia politycznego, badacz i praktyk w tej dziedzinie – Raimundas Lopata, w ostrym tonie krytykował ministra zarzucając mu, że okazał Białorusinom brak szacunku w żałosnym, komsomolskim stylu (https://www.delfi.lt/news/ringas/lit/raimundas-lopata-ka-linkevicius-palieka-nausedai.d?id=81642205), a trzeba wiedzieć, że w litewskiej polityce nie ma bodaj gorszego epitetu niż ten ostatni.
Lopacie chodziło oczywiście o to, że szef litewskiej dyplomacji nie potrafi odpowiednio dbać o litewskie interesy w kontaktach z Białorusinami (szczególnie tymi w opozycji do Łukaszenki); a że nie jest to łatwe, pokazuje także niedoszły pochówek powstańczego przywódcy na Białorusi. Niby wszyscy na Litwie byli za, ale nic nie doszło do skutku.
Pytam zatem wprost historyka i komentatora litewskiej polityki historycznej, dr Nerijusa Šepetysa, gdzie spocząć powinien Kalinowski: „Warto mieć najpierw na uwadze czynnik ludzki i spytać, gdzie sam bohater chciałby spocząć. To można sobie tylko wyobrażać, a w perspektywie współczesnej mapy Litwa byłaby może na trzecim miejscu po Białorusi, na której walczył i Polski, z której pochodził“. Jednocześnie historyk zastrzega, że w planie politycznym sprawa nie jest tak oczywista, bo po stronie białoruskiej nie ma państwa, które mogłoby zapewnić godną rangę pogrzebu, a tylko „grupy i organizacje“. Czy zatem polityka jest przeszkodą?
Jak się wydaje, problem nie ma charakteru politycznego: Litwini są zgodni, że w litewskim interesie jest wspieranie antyłukaszenkowskiej opozycji, a takim wsparciem byłoby przekazanie Białorusinom szczątków Konstantego Kalinowskiego, którego białoruskości na Litwie nikt nie kwestionuje. Problem jest raczej natury poznawczej: bez względu na żywione intencje i deklarowane interesy litewska decyzja podjęta w sprawie tego pogrzebu zdradza przekonanie, że najlepiej będzie, jeżeli białoruskie zasoby pamięci zarządzane będą z Wilna, bo nie ma (jeszcze) tych – czy takich – Białorusinów, którym można by odpowiedzialność za nie powierzyć.